wtorek, 29 marca 2016

Piłka zmyłka - Hektora pomyłka?

Myślę, że Homer mógłby być dumny, że losy jego bohaterów przytaczane są w tak banalnym kontekście jak siatkówka - która z pewnością nie była wtedy tak popularna jak w naszych czasach. Nasze życie w większości przypadków składa się z prozaicznych czynności. Rzadko mamy okazję brać udział w wielkich wydarzeniach, a tym bardziej być ich głównymi bohaterami.

Każdy mecz to swoista bitwa gladiatorów stoczona na boisku, czasem z rywalem, a czasem też z samym sobą. Jak więc wykorzystać swoje atuty - niekoniecznie predysponujące do bycia siatkarskim liderem - i przekuć je w sukces przynoszący osobisty, ale co najważniejsze drużynowy sukces ? Jak przekuć w realne korzyści w postaci zdobyczy punktowych? 

Drużyna 40-LATKÓW  - MARIAN – SUPER MARIO

Możliwe, iż pierwiastek boski Achillesa przyczynił się do jego zwycięstwa nad Hektorem w pojedynku pod murami Troi. Jednak Marian, zwracający na siebie  uwagę raczej ziemskimi przymiotami, skutecznie rywalizuje z innymi herosami. Efektownie przekonuje Nas, że oprócz tego, że jest - co nie ulega wątpliwości - boskim stworzeniem, to nie jest pozbawiony pierwiastka boskości zapewniającego mu sukces na arenie gladiatorów.

Co sprawia, że Marian bryluje na boisku wśród znacznie wyższych kolegów z drużyny? Nie jest on  przecież głównym filarem swojej drużyny, ale niewątpliwie jej silną podporą. Jego wzrost, czy skoczność nie budzą podziwu czy respektu u przeciwnika jednak w trakcie gry prezentuje świetne wyczucie tempa, co przenosi się na wiele punktowych bloków nawet na znacznie młodszych i wyższych zawodnikach. Blok jest tym elementem siatkarskiego podwórka, w którym Marian sprawdza się jak nikt inny. Blokuje piłkę - nie zawodnika - ma świetną orientację na siatce, pozostaje niewidoczny dla przeciwnika, aż do momentu gdy jego ręce pojawiają się ponad siatką, a piłka wraca na stronę rywala skutecznie wpadając w pole gry. Niejeden doświadczony gracz poczuł na własnej skórze ów niesamowity, przyczajony do ostatniej chwili blok.

Marian pokazuje nam się także jako atakujący. Atakuje ze specyficznej, bardzo nisko zagranej piłki. Inny nie zdążyłby do niej, ale Marian zdąża i jeszcze punktuje. Co ciekawe obrona rywala wycofana na piąty - szósty metr boiska czeka na piłkę, a Marian niestrudzenie i po wielokroć uderza ją w sam środek boiska tam gdzie mało kto jej się spodziewa. Co więcej niejednokrotnie jego ataki wyprowadzane są z miejsca bez najmniejszego nabiegu, co sugeruje rywalom, że piłka będzie dostarczona w łatwy i przyjemny sposób. Nic bardziej błędnego. 

I za to chwała Marianowi na polu walki!!!


Drogi Hektorze z pewnością masz swój typ na bohatera ligowych zmagań. Cokolwiek napiszesz pamiętaj, że pięta Achillesa to bardzo newralgiczne miejsce. Miej baczenie na ten fakt przy swoich inżyniersko - analitycznych poczynaniach. Zbyt intensywna i wnikliwa analiza, której nie sprosta mój rączy umysł może mi pójść w pięty (a szczególnie w jedną) i zakończyć tą jakże ciekawie zapowiadającą się polemikę.

PS.

Hektorze! Nawiązując do Twojego wcześniejszego wpisu perfekcyjna gra polega na umiejętności wielokrotnego powtarzania tych samych akcji oraz dużego rozeznania w tym co dzieje się na boisku tak by weryfikować swoje zagrania aby przynosiły zdobycze punktowe. Z racji naszych amatorskich umiejętności, śmiem twierdzić że do perfekcji zawodnicy mogą dążyć ale ciągle nam jej brakuje. Szereg zawodników prezentuje bogatą paletę zagrań i umiejętności jednak w grze często przewija się przypadkowość, a nie celowość zagrań - co w amatorskiej siatkówce nikogo nie dziwi. Dla każdego zaangażowanego w grę zawodnika zdobycie punktu zagraniem technicznym jest sukcesem, a każda zepsuta piłka okazją do nauczenia się czegoś nowego i doszlifowania swojego warsztatu.

Życzę wszystkim zawodnikom gracji oraz siatkarskiego polotu połączonego z odrobiną finezji. Jak również tego, by co urodzi się w myślach zrealizowało się na boisku.


Achilles



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz