Piękno każdego sportu drużynowego objawia się min. niepowtarzalnością pewnych zdarzeń, które są wypadkową działania kilku-kilkunastu osób. W ten sposób siatkarz kompletny ma szansę z każdej sytuacji wyjść nie tyle nawet obronną ręka, co prezentując swoje umiejętności zdobywać punkty w trudnych sytuacjach boiskowych. Dzisiaj, w poradniku młodego siatkarza, profesor Hektor wyłuska tajniki pewnego zagrania,
które jest dosyć po macoszemu traktowane w naszych rozgrywkach. Ujawnię również
dlaczego tak się dzieje, że ze świecą szukać tego rozwiązania akcji podczas
meczy naszej Ligii. Gotowi? No to do dzieła.
Atak
z krótkiej
Takie
rozwiązanie akcji jest możliwe, gdy dograna do rozgrywającego znajdującego się
pod siatką piłka jest na tyle dobrze zagrana, iż może on
palcami wystawić piłkę niezbyt wysoko nad siatkę, a atakujący
wykona atak z krótkiego rozbiegu, lub wręcz z miejsca. Zagranie to
jest zabójczo skutecznym rozwiązaniem akcji, ale tylko i wyłącznie wtedy, gdy
uda nam się uzyskać efekt zaskoczenia (gubimy blok), lub gdy atakujący posiada
nielichą przewagę wzrostu nad blokującymi. Dodatkowo piorunujący efekt w
postaci wbitego gwoździa (uderzenie 2-3m od siatki w głąb pola przeciwnika)
można uzyskać w sytuacji, gdy piłka wystawiona jest centralnie nad taśmę przy całkowicie
zgubionym bloku. jako przykład mecz TKKF - Czwartki i fajna (taka trochę wysoka ale jednak) krótka.
No
i gdzie tu problem?
Zagranie
takie jest często stosowane w meczach siatkarskich, gdzie funkcjonuje gracz
tzw. środkowy, oraz gdzie gra się na jednego rozgrywającego. W innych
przypadkach oczywiście również można rozegrać taką akcję, ale nastręcza to
wiele trudności. Jakich? Zaraz wyjaśnię. W naszej lidze (poza paroma wyjątkami)
gra się na dwóch rozgrywających, przy czym rozgrywający jest w ustawieniu
podczas akcji w pierwszej linii. Skuteczny i szybki atak z krótkiej samoistnie
więc się wyklucza. Rozgrywający ma więc do wyboru przeważnie zagrać albo na
skrzydła, albo na atakującego z drugiej linii. Co prawda pojawiają się próby
zagrania środkiem, ale niosą one pewne ryzyko. Otóż. Gdy zawodnik ze skrzydła
wchodzi przed wystawą do środka, w celu wykonania takiego ataku (rozegranie wtedy jest trochę przesunięte na skrzydło i wykonuje się taką nietypową troszkę krótką), to blokujący
obserwujący tą akcje jest przygotowany na taka ewentualność i taki atak . W tej sytuacji kończy się to atakiem w blok...
Co prawda była to taka naciągana krótka (min. wysoko dograna), ale idea ze skutkiem braku efektu zaskoczenia i zgubienia bloku jak najbardziej żywa.
Co
więc pozostaje, aby grać skutecznie "krótką"?
wariant
I - zastosować zagranie ze schodzącym do środka skrzydłowym, ale musi to się
wszystko dziać w tempie ataku ze skrzydła, aby zgubić blokujących.
wariant
II - zastosować rozwiązanie z rozgrywającym wchodzącym z drugiej linii i pełnym
wykorzystaniem trójki zawodników z pierwszej linii, pełnym tzn. sytuacji gdy
każdy z nich może być potencjalnym atakującym. Efekt zgubienia bloku, lub
zagrania na pojedynczym murowany.
A
teraz moi drodzy na trening i próbujemy, abym w następnej relacji meczowej mógł
pisać o świetnych masowo wykonywanych atakach z krótkiej. Pamiętajcie, że
nagroda MVP czeka...
Hektor
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz