Rozmówcami
Marginesu Leona są Daniel Klakla i Wojtek Łętocha. Młodzi z pewnością ale czy
gniewni?
Margines Leona: Jak zaczęła się Wasza
przygoda z siatkówką?
Daniel: Moja przygoda z siatkówką
zaczęła się w drugiej klasie gimnazjum. Swoje pierwsze kroki w tym kierunku
stawiałem pod okiem mojego ówczesnego nauczyciela od wychowania fizycznego -
Tomasza Suma, a że całkiem mi to wychodziło, to zacząłem się udzielać gdzie tylko
mogłem zagrać, potrenować czy poodbijać. Tak doszedłem do momentu, w którym
znajduję się teraz, czyli nadal gram gdzie tylko mogę i gdy tylko mam na to
sposobność.
Wojtek: Moja przygoda z siatkówką zaczęła się na "Albercie"
prowadzonym przez Marka Kutrzebę. Razem z kolegami z ulicy chodziliśmy co środę
grać. Tam nauczyłem się podstaw siatkówki.
ML: Jak w Waszej ocenie gra w klubie
Dalin wpłynęła na obecną postawę jaką prezentujecie na boisku? Czego nauczyły Was
treningi w klubie?
D: Gra w klubie Dalin Myślenice, według
mojej oceny, już od końca roku 2013-tego nie ma wpływu na to, jak gram, gdyż z końcem w/w roku przestałem
być zawodnikiem tego Klubu. I nie mówię tutaj o formalnościach typu „ważność
karty gracza” lub temu podobne. Po prostu - przestałem chodzić na treningi,
jeździć na mecze i według własnego mniemania automatycznie przestałem być
zawodnikiem klubu, ale w tej kwestii każdy ma swoje racje. Abstrahując od
wszystkiego, większość meczy, które odbyły się w roku 2013tym, odbyły się bez
mojego udziału na boisku, gdyż od początku września do połowy listopada pracowałem
w Szwajcarii. A odnosząc się do tego,
czego nauczyłem się na boisku będąc zawodnikiem. Na pewno pozycji, w których
powinienem się znajdować na boisku, w zależności od przydzielonej roli, bo moje
początki w klubie zaczynałem w roli przyjmującego a jak każdy może sprawdzić
kończyłem jako libero. Treningi mieliśmy w grupie, większej lub mniejszej, więc
nie zawsze można było sowicie spocić się na boisku, lecz bardziej wynikało to z
zaangażowania poszczególnych osób, aniżeli z braku zadawanych ćwiczeń.
W: Ja poczyniłem ogromne
postępy pod skrzydłami Trenera Wojtana. Przychodząc do klubu byłem jednym z
najsłabszych, jak nie najsłabszym zawodnikiem (ci którzy pamiętają moje
początki na treningach wiedzą o czym mówię:) Gra w klubie nauczyła mnie, że
siatkówka to nie tylko umiejętności lecz także upór oraz dążenie do celu.
ML: Jaki był powód rezygnacji z gry w klubie?
D: Moja rezygnacja z gry po części
wynikła z tego, że zacząłem pracować za granicą a po części także z tego, iż
nie odnajdywałem się w otoczeniu tak młodych kolegów z drużyny. Trzeba
pamiętać, że kończąc swoją przygodę z Dalinem miałem skończone grubo ponad 25 i
pół roku życia. Gra w jednej drużynie z chłopakami w przedziale wiekowym dużo
niższym ode mnie, na tym etapie życia po prostu „mi nie leżała”. Chodzi także o
zaangażowanie i podejście do grania w klubie. Pewne rzeczy w wykonaniu
niektórych osób najzwyczajniej w świecie mi się nie podobały.
W: Zakończyłem grę w Dalinie
ponieważ na końcu mojej gry zaczęło się olewanie treningów przez innych chłopaków,
podejście na meczach też pozostawało dalekie od ideału. Na końcu Dalin miał
kryzys, który mam nadzieje już zażegnał :)
ML: Pojawiają się głosy, że tacy młodzi siatkarze powinni
mieć stworzone warunki do gry przez klub. Czy gdyby istniała taka możliwość bylibyście
nią zinteresowani? Czy dałoby pogodzić się pracę z treningami i rozgrywkami czy
musielibyście całkiem związać swoje plany życiowe z siatkówką.
D: Trzeba pamiętać, że ja już nie
jestem „młodym siatkarzem”. Gram już piętnaście lat, więc nie jest to krótki
okres czasu - oczywiście niektóre osoby mają staż znacznie dłuższy niż ja
(mówię tutaj o zawodnikach głównie TKKF Myślenice). Uważam, że przez ten czas,
na tym poziomie lig, w których grałem i gram, nauczyłem się sporo i więcej się
nie nauczę. W moim przypadku ciężko jest
określić taką zależność w sensie gdyby były warunki do gry, to czy bym się na
nią zdecydował, gdyż mając chociażby na uwadze zeszły rok, mogę pracować w
kraju a mogę równie dobrze w przeciągu kilku dni wyjechać za granicę, jak było
w roku ubiegłym.
W: Czy trenowałbym?? Musiałbym
się poważnie nad tym zastanowić. Jestem zawodnikiem, który bardzo angażuje się
w grę oraz na treningach. Teraz czasu wolnego dla siebie mam bardzo mało a gra
oraz treningi sporadycznie lub na pół gwizdka nie zadawalają mnie i nie mają
sensu.
ML: Co sprawia, że chcecie grać w
Amatorskiej Lidze Siatkówki? Jakie są jej zalety?
D: Wspomniałem już, że od zawsze
lubiłem grać tyle, ile mogłem a granie w tutejszej Lidze daje taką właśnie
możliwość. Jest wiele przykładów zalet tej Ligii. Podam najprostszy z możliwych
- jest ona „na miejscu”, czyli nie trzeba tłuc się przez pół dnia, żeby móc
zagrać mecz.
W: Z Naszą Ligą jestem od
samego początku obecnie jako zawodnik lecz wcześniej jako kibic oraz próbowałem
swych sił jako sędzia. W lidze jest (a przynajmniej była) super atmosfera.
Poprzez ligę poznałem ogromną liczbę osób, z którymi nie tylko się gra lecz
miło się z nimi spędza czas.
ML: Co jest atrakcyjnego w grze ze znacznie starszymi
zawodnikami? Na boisku widoczna jest różnica w skoczności, dynamice, zasięgu
czy kondycji fizycznej.
D: Nie czarujmy się, ale wszystkie
różnice, które zostały wymienione są widoczne na boisku i tego nikt nie
przeskoczy. Ale w tej kwestii trzeba pamiętać, że będąc młodym, skocznym,
dynamicznym, mającym bardziej wydolny organizm, nie posiada się wyrobionych
pewnych cech zawodnika, który już swoje „wyskakał”, który „zostawił płuca na
boisku”, bo właśnie te cechy młodego zawodnika bardzo często go gubią. W
pewnych kwestiach nie wystarczy siła a dokładność, nie liczy się zasięg w ataku
a umiejętność trafienia w wyznaczony cel na boisku a czasami po prostu
wystarczy dać przeciwnikowi piłkę wyłożoną na dłoni a to on właśnie popełni błąd.
Siatkówka jest grą błędów a mecz wygrywa ta drużyna, która zrobi ich mniej.
W: Faktycznie
jest dostrzeglana różnica w skoczności, dynamice, zasięgu czy kondycji
fizycznej. Nie trzeba być znawcą tego sportu żeby to dostrzec. Gra ze starszymi
zawodnikami daje możliwość zobaczenia i podłapania pewnich zachowań, których
nie ma opisanych w książkach a których próżno szukać u rówieśników.
ML: Czy Swoimi umiejętnościami nabytymi w czasie treningów
staracie się poprawiać grę zawodników swojej drużyny? Chodzi mi głównie o
taktykę gry?
D: Naturalnie oczywiście, że się staram
poprawić grę swojej Drużyny. Grałem w wielu dyscyplinach sportowych, ale to
właśnie Siatkówka jest tą dyscypliną, w której mogę coś komuś podpowiedzieć,
pokazać, bo wiem, że w pewnych elementach tej gry daję sobie radę całkiem
dobrze. Ale tutaj kłania się kwestia „czego Jaś się nie nauczył…” J Tutaj oczywiście
traktuję to z przymrużeniem oka, ale każdy wie ile lat spędził na boisku i
jeśli się czegoś nie nauczył lub w inny sposób został przystosowany do
ustawienia się na parkiecie, to teraz troszkę ciężko w pewnych elementach jest
się mu przestawić. Czasami wystarczy, że dobrze stoisz na nogach w odpowiednim
miejscu a piłka sama się od ciebie odbija. „Jedyne” co trzeba wtedy zrobić, to
odbić ją dobrze J
W: TTKF gra
bardzo długo niemalże niezmiennym składem. Jako młody za dużo nie miałem do powiedzenia.
Parę korekt wprowadziłem oraz przekazałem swoje uwagi i spostrzeżenia nabyte
podczas kibicowania. Staram się podpowiadać na bierząco podczas meczu kolegom i
koleżankom.
ML: Jakie są plusy dla Ligii z faktu, że w drużynach grają
nie tak dawni zawodnicy klubowi?
D: Zawodnicy klubowi. Hmmm… Ja w tej kwestii nie widzę żadnego
problemu, oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. Nie ma co owijać w bawełnę,
że zawodnik z ligi pierwszej zawodowej zrobi większą różnicę niż ten z
trzeciej, ale z tego, co sobie przypominam w tej Lidze nikogo takiego nie ma.
Także robienie tutaj wielkiego halo z tytułu, że ktoś grał w trzeciej,
piętnastej czy chociażby pierwszej lidze, według mnie nie ma sensu. Każdy jest
tylko/aż człowiekiem i jak każdy żywy organizm ma swoje ułomności, które
czasami pomagają, ale równie dobrze mogą okazać się barierą nie do przebycia w
danym momencie. A poza tym, ktoś kto gdziekolwiek grał ma troszkę szerszy
horyzont na boisko a to tylko poprawia wysokość poziomu Ligi.
W: W moim odczuciu młodzi zawodnicy wnoszą przede wszystkim
świeżość gry. Dają tym samym możliwość rozwijania się drużynom na czym zyskać
może cała Liga.
ML: Pojawiają się również opinie, że w lidze nie powinni
wystepować młodzi gracze gdyż starsi zawodnicy tracą przez to miejsce w zespole
jeśli zespół chce walczyć o wyższe miejsca w tabeli?
D: Patrząc na tutejszą Ligę Amatorską,
to z wiadomości, które posiadam (aczkolwiek mogą być nieaktualne) w zacnym
„Regulaminie” widnieje zapis, że suma lat mężczyzn przebywających na boisku
musi przekraczać pewien wiek. Przy czym,
jeżeli suma lat nie spełnia normy, dana drużyna może otrzymać walkower, jeśli
mimo tego go zagra. I dla mnie tutaj kończy się odpowiedź na to pytanie
W: To już
sprawa organizacyjna każdej drużyny. U nas staramy się aby każdy grał. Każda z
drużyn chce zająć jak najlepsze miejsce.
ML: Które mecze ligowe w których zagraliście wspominacie
najlepiej i dlaczego? Czy cenniejsze jest zwycięstwo czy zaangażowanie w grę
nawet mimo końcowej porażki?
D: Jeżeli chodzi o mecze, które
wspominam, to zbytnio nie mam co wspominać z tegorocznej Ligi, bo zagrałem,
żeby nie skłamać 3?? Ale tego nie jestem pewien. Chyba, że mówimy o innych
meczach, ale to wtedy musiałbym trochę nad tym pomyśleć. Dla mnie umiejętności
nie są tak ważne, jak zaangażowanie na boisku. Bardzo nie lubię kiedy drużyna
się stara, ale ma jakiegoś „rodzynka”, który myśli, że wszystkie rozumy
pozjadał i jemu się nie chce. Czasami faktycznie każdy ma „słabszy” dzień, ale
jeżeli się stara mimo to, to wszystko idzie w jakiś sposób ogarnąć. Wolę grać i
przegrać grając z drużyną, której zależy na grze, która wkłada w to serce, a
czasami niemały trud, żeby w ogóle znaleźć się na boisku, aniżeli w drużynie,
która mimo ostatecznego rezultatu dodatniego nie „żyje” wydarzeniami na boisku.
W: Wszystkie rozgrane mecze dały mi przydatne lekcje. Niektóre
pozytywne niektóre negatywne. Nie mam swojego ulubionego meczu jak i nie mam najgorszego.
ML: Jakie są Wasze odczucia po
zamieszaniu związanym z karencją i koniecznością powtórzenia meczu z drużyną
40-latków?
W: Niepotrzebne zamieszanie. Wprowadziło
wiele złych emocji w Lidze, które są odczuwalne aż do teraz. Najwyraźniej dla
niektórych ważniejsze jest zwycięstwo za wszelką cenę i dążenie do celu po
trupach niż dobra gra i zabawa.
D: Odpowiedź na to pytanie będzie wypowiedzią samego,
głównego sprawcy całego tego małego burdeliku :D Ha! czyli mnie! Bo z tego co
zauważyłem, to tylko o mnie tutaj chodziło. Karencja. Z posiadanej wiedzy
(nadmieniam, że znowuż mogę się mylić lub źle interpretować zawarte w
„Regulaminie” założenia) tak zwana „karencja” obowiązywała nie tylko płeć
brzydką, czyli mężczyzn grających lub mających zamiar grać w Amatorskiej Lidze
Siatkówki w Myślenicach ale także nasze kochane Dziewczęta J. Mało tego, zapisem,
który gdzieś mi się tam „obił o oczy” było to, że gra powyżej trzeciej Ligi
Zawodowej, tj. Liga Druga, lub wyższa skutkuje niemożnością gry przez 5 lat.
Jeśli chodzi o Ligę Trzecią, miały to być 2 lata (dwa lata). Ale pozostawię ten
wątek na chwilę.
Wracając do mojej „karencji”. Jak
wspomniałem gdzieś wyżej, ale powtórzę, bo ktoś mógł przeoczyć lub źle
zrozumieć. Ja swoją grę zawodową zakończyłem wraz z końcem 2013 roku. Nie
odnoszę się tutaj do konkretnych dat, bo tego nie jestem sobie w stanie
przypomnieć. Teoretycznie (bo jak się okazało nie w założeniu) mogłem grać od
początku 2016 roku. Tutaj chcę także nadmienić, że w tej kwestii nie chodziło
jedynie o mnie, bo każdy wie kto jeszcze miał grać, ale ustalone było przez
Organizatora Ligi, że możemy wszyscy zagrać od początku drugiej rundy.
No i tak też się stało. Pierwszy mecz
graliśmy na początku bodajże marca, dokładnie nie pamiętam. Naszym
przeciwnikiem była Drużyna z Wiśniowej. No i wszystko pięknie, ładnie, dzień
meczu, sam mecz, tłumy na sali :D ogólnie pysznie. Gramy. Mecz pięciosetowy, to
troszkę się przeciągło ale Ci, którzy przyszli mam nadzieję, że zawiedzeni nie
wyszli, bo z mojego rozeznania na boisku poziom tej konfrontacji był całkiem
przyzwoity. Nie omieszkam tutaj wspomnieć, że było kilka spornych sytuacji, ale
wiadomo, sędzia nigdy nie dostrzeże wszystkiego, co oczywiście nie
usprawiedliwia sytuacji, w której pod adresem sędziego padają niecenzuralne
słowa. Po zakończonym meczu wiadomo, gratulacje, uściski dłoni, czyli wszystkie
ceregiele, które mimo wyłonienia strony Przegranej i Wygranej powinny być. Wynik był jaki był, każdy kto nie był miał
później wgląd na stronie. Ale prawdziwy „cyrk na kółkach” zaczyna się kilka dni
po meczu. Nie wiem dokładnie jaki czas upłynął ale było to nadzwyczaj szybko.
Nadmieniam!!! Od trzech miesięcy wcześniej lub nawet więcej, każdy zainteresowany meczem wiedział, że, jeśli
mnie żadna kontuzja nie złapie, mam zamiar w tym meczu być czynnym zawodnikiem
i takim też byłem. Aż tutaj nagle „ktoś”, nie wiadomo „kto”, przynajmniej ja
nie wiem, bo szczerze to mnie to nawet nie interesowało na początku, wyskakuje
z jakimś magicznym kulfa linkiem, co by każdy kto jest zainteresowany mógł
obejrzeć, jakie to popełniłem straszne przestępstwo, gdyż wszystkich oszukałem,
mówiąc że grałem w 2013tym roku… No wszystkim zainteresowanym mówię - GRAŁEM
ale po co robić z tego sensację, jak ja tego nigdzie nie ukrywałem.
W tym miejscu wrócę do ilości lat w
obowiązujących „karencjach”, bo regulamin regulaminem a i tak działo się jak
się działo. „Karencja” dla
zawodnika/zawodniczki trzeciej Ligi zawodowej - 2 lata, dla
zawodnika/zawodniczki Ligi drugiej lub wyższej - 5 lat, lub nawet więcej w
przypadku Ligi wyższej niż druga, tego nie wiem i mnie to nie obchodzi.
I tutaj nasuwa się pytanie, ale najpierw
czysta, hipotetyczna kalkulacja. Kończąc grę wraz z końcem roku 2013 do końca
roku 2015 ile upływa nam czasu??? No wedle moich (aczkolwiek oczywiście mogę
się mylić) obliczeń, to inaczej nie będzie niż jak w pysk strzelił 2 lata (dwa
lata) czyli mniemam, że tyle, ile mi potrzeba, żeby móc zagrać w Lidze
Amatorskiej. Żeby było weselej to przecież
i tak nie mogłem zagrać z początkiem stycznia 2016tego roku (Organizator
powoływał się na swoją własną, nieprzymuszoną decyzję odnośnie tego, że mogę
zagrać dopiero od drugiej części sezonu - z resztą wszyscy, którzy chcieli grać
). Mija mi więc, ba dwa miesiące więcej czasu ale tak jak na samym początku
wspomniałem - „ z racją jest jak z dupą - każdy ma swoją” no i wyszło, że
jednak nie mogłem zagrać w meczu, w którym zagrałem. „Cyrk na kółkach” zaczyna
się rozpędzać. Zaczęło się dzwonienie - „grałeś? Nie grałeś?”, zebrania,
anulowanie meczu, głosowania, wnioski… Jednym słowem „ja pier…”. Ludzie! To nie
jest Liga, w której gra się o kosmiczne pieniądze. Liga powstała w założeniu,
żeby się bawić, spotykać, tak?? Bo z tego co wiem, to wszyscy lub większość zna
się tutaj od lat kilku, kilkunastu, więc ja się pytam komu na co takie ceregiele??
No chyba, że powstała w innym celu. Bo jeśli tak to ja się z niej wypisuję, bo
dla mnie kłócenie się w taki czy inny sposób mimo tego, że wcześniej wszystko
było powiedziane, nie ma sensu.
Wracając do liczby lat „karencji”
(powtarzam, że mogę się mylić po raz kolejny). Każdy zna przypadki, że w Lidze
Amatorskiej 2015/2016 występowały Dziewczyny, którym notabene „karencja” nie
minęła. Stąd moje pytanie (na które nie muszę poznać odpowiedzi) dlaczego
problem dotyczył jedynie mojej, skromnej osoby? Bo wynikła tutaj w sumie
troszkę nieprzyjemna sytuacja, w której w pewnym sensie okazałem się gorszy od
reszty. Jak każdy wie, we wszystkich innych meczach uczestniczyć mogli wszyscy,
którzy byli odpowiednio wcześnie zgłoszeni do Ligi. Jak nie chcecie ze mną grać ( nie mówię tutaj
o wszystkich oczywiście), to wystarczy powiedzieć a nie robić z tej Ligi cyrku
większego, niż jest to potrzebne, bo według mnie całe to zamieszanie nie jest
warte świeczki. Co poniektórzy pokazali po prostu co jest dla nich priorytetem
w całej tej zabawie, bo to jest przecież tylko zabawa, w której oczywiście ktoś
musi wygrać i przegrać ale każde zwycięstwo lub przegraną trzeba przyjąć z
godnością zawodnika a nie szukać dziury w całym.
Odpowiadając
na to pytanie, nie miałem na celu nikogo urazić, nikomu nie chciałem złorzeczyć
ani nikomu ubliżyć. Po prostu przedstawiłem sytuację z własnej perspektywy, tak
że za wszelkie urażone uczucia nie biorę żadnej odpowiedzialności. Jedni mogą
się ze mną zgodzić, jedni nie.
Jeszcze
dodam, że mianem „Organizatora” określiłem osobę Sławomira Tracza.
Za
podzielenie się swoją siatkarską historią Margines
Leona dziękuje Danielowi i Wojtkowi
W: Dzięki za rozmowę.
D: Dziękuję.
Czy jesteście pewni, że temat karencji Daniela należy kontynuować ?
OdpowiedzUsuńMam swoje lata i powiem jaki będzie ciąg dalszy: nikt nikogo nie przekona a znów będzie nieprzyjemnie...
Prośba do wszystkich - NIE WRACAJCIE JUŻ DO TEGO TEMATU!
TO NIE WRACANIE DO TEMATU,poprostu Daniel udzielil odpowiedzi na zadane pytanie
OdpowiedzUsuńA ja cieszę się, że dostają szansę przedstawienia swojego zdania. W całym zamieszaniu wokół Ich osób nikt wcześniej nie dał Im takiej szansy.
OdpowiedzUsuńNigdy nie ogarnę też intencji ludzi, którzy wywołali całe zamieszanie wokół Tych zawodników. Po prostu nie ogarniam tematu…
"Tomasz Czepiel18 maja 2016 16:05
OdpowiedzUsuńMyślę, że w temacie karencji powinno być tak: Sezony siatkarskie zaczynają się z reguły w październiku, a kończą w maju. W naszej Lidze jest podobnie - wrzesień-maj. Proponuje więc liczyć karencję od końca rozgrywek. Czyli jeśli zawodnik grał w Lidze w sezonie np. 2011/12, to okres karencji liczy się od momentu rozpoczęcia nowego sezonu - w tym wypadku 2012/13. Czyli jeśli zawodnik zagra choćby jeden mecz w sezonie to i tak karencja liczy się od zaczęcia nowego."
Tomku czyli zgadzasz się iż zawodnicy Ci nie powinni grac w tym sezonie. Ich mecze to sezon 2013/2014 czyli karencja to :2014/2015 oraz 2015/2016. Zamieszanie powstało tylko i włócznie dlatego że w trakcie rozmów przed rozpoczęciem sezonu nikt nie "pamiętał" ze mecze w sezonie 2013/2014 miały miejsce. Po co znów prowokować? Czemu ma służyć pisanie takich artykułów? Ja naprawdę nie chce dalej Ligi prowadzić i nie ma sensu wykazywać mojej niekompetencji... tym bardziej że prawda jest troszkę inna. Tomku nie ogarniesz intencji?? Powiem jeśli chcesz. Zbyt ambicjonalna wręcz chora chęć wygrywania.
Drogi Danielu...czytamy ze zrozumieniem. Wszystko było określone w regulaminie a szczegółowo wyjaśnione w komunikatach. W każdej drużynie powinna być osoba która chociaż raz na tydzień wchodzi na stronę i czyta co tam ten baran powypisywał i przekazuje dalej. W razie niejasności dzwonimy... Skoro jak twierdzisz ty faktu grania nie ukrywałeś a Krystian twierdzi ze nic nie wiedział to znaczy że, że hmmm sam nie wiem ;-)
OdpowiedzUsuńKOMUNIKAT NA STRONIE!!!
OdpowiedzUsuń1-Organizator dopuszcza grę byłych zawodniczek II ligowych klubów po dwuletniej karencji. Chodzi tu głownie o zawodniczki Dalinu, które zakończyły karierę w II lidze krócej niż 5 lat temu.
2- Organizator dopuszcza do gry po dwu letniej karencji sezonowej byłych zawodników IV i III ligowych klubów jednak po minięciu pełnej karencji lat. Oznacza to ze zawodnicy którzy kończyli grę w sezonie 2012-2013 mogą brać udział w rozgrywkach od rundy wiosennej 2016 roku gdyż rozgrywali mecze w 2013. Organizator nie dopuszcza do gry zawodników, którzy kończyli karierę w klubach w sezonie 2013-2014 pomimo tego iż nie rozegrali żadnego meczu w roku 2014!- Pretensje do mnie że nie czytaliście?
Slawku zapomniales,ze w Twojej druzynie 2 zawodnikow rozegralo mecze i jakos to zaakceptowales;-) dlaczego tylko piszesz o Danielu i naszej druzynie????to chore podejscie
OdpowiedzUsuńi tu zaczyna się polemika... Przed sezonem rozmawiałem z kilkoma osobami i usłyszałem ze chłopaki nie grali dalej. Sezon zakończył się na wiosnę. Żałuje że nie rozmawiałem z Danielem wówczas bo on jak widać pamięta to dobrze(tak mi się wydaje). Rozmawiałem z nim na pewno po fakcie i wiem ze żadnej złośliwości z jago strony w tym nie było po prostu nie wiedział dokładnie co i jak tylko czy niewiedza o zapisach to od razu moja wina??? Przyznam się do jednego. Przestraszyłem się! Mając w pamięci spór Czwartków z Są gorsi nie podjąłem decyzji jaką powinienem. Tylko konsekwencje czegoś takiego mogłyby być dużo dużo gorsze niż to co się stało potem. Co powinienem zrobić? Przyznać walkowery i to zarówno Wiśniowej jak i we wszystkich pozostałych meczach gdzie nieuprawnieni zawodnicy grali oraz nie dopuścić ich do gry do końca sezonu...taką w moim mniemaniu powinienem podjąć decyzje...stchórzyłem. Przepraszam. Za dobrze się znamy i nie bylem w stanie się z TYM zmierzyć. Niemożność podejmowania takich właśnie decyzji jest jednym z argumentów ale nie jedynym dlaczego już nie chce prowadzić Ligi. Nie jesteście dla mnie tylko literkami na papierze. Podobne wewnętrzne emocje kierowały mną podczas pierwszego sporu. Ja was kurcze niestety znam i lubię(mniej lub bardziej ale jednak)
OdpowiedzUsuńSławek, to co napisał nie było kierowane do Twojej osoby. Nigdy złego słowa o Tobie nie napisałem i nie napiszę. Wiem, że jesteś osoba która dla Ligi zrobiła najwięcej. Nie ogarniam tego, że niektóre osoby wykorzystują informacje dopiero wtedy, kiedy są im do tego potrzebne mogąc podzielić się nimi wcześniej, aby uniknąć problemów.
OdpowiedzUsuń