czwartek, 31 marca 2016

Pięta Achillesa cz.II

Złożoność człowieka jako podmiotu choćby traktowana przez pryzmat duszy i ciała, jest najprostszym przykładem możliwości wielowątkowej analizy każdego zagadnienia. Tu masz racje drogi Achillesie, że gdybyśmy zobaczyli twarzyczkę Homera to obok drzemiącego w kąciku oka zdziwienia, na większej części jego twarzy malowałaby się radość z powodu przytaczania losów bohaterów jego dzieła w najprzeróżniejszych możliwych sytuacjach naszej ziemskiej egzystencji.

Zauważ też, że dość płynnie przeszliśmy w naszych dywagacjach z takiej małej powierzchownej analizy meczu CZWARTKI-BUZDYGANY, poprzez próbę porównania meczu który się odbył z tym który dopiero będzie (tj. BUZDYGANY-40-LATKI), aż do analizy składu 40-LATKÓW. Uf.... za szybko trochę jak na moje zmęczone palce błądzące niemrawo po klawiaturze. Ale, niech się dzieje....

Super Mario.

-"Marian jest dla mnie idolem"-  tak mi kiedyś powiedział jeden z członków mojej drużyny, kiedy graliśmy z Wiśniową i drzemałem obok niego na ławce czekając na swoje pięć minut w tym meczu (lepiej jednak o tym meczu nie mówmy bo to porusza głęboko uśpione w mojej duszy demony pytajnikowe). Dlaczego? - pytam więc współtowarzysza rezerwy. Odpowiedział mi, ze gość potrafi odebrać piłkę z góry straconą i zaatakować z "czegoś" z czego nie da się zaatakować. Obserwowałem więc go w tym meczu i .... faktycznie, momenty były. Taki zawodnik to skarb, jednakże gdybyśmy się rozglądnęli po naszych drużynach to takich skarbów mamy więcej i w każdym teamie jest taki ktoś kto potrafi coś co wymyka się z klasycznych ram umiejętności i zagrań boiskowych, szczególnie w kontekście umiejętności wykorzystania takiego zagrania w meczu.

Takie zagrania są tym cenniejsze, że tak jak piszesz drogi Achillesie, obiektywnie patrząc więcej u Nas przypadkowości niż rozmyślnych rozprowadzeń piłki, co powinno nas skłaniać do dążenia do samodoskonalenia, choćby poprzez wykonane przez nas na tym blogu analizy, wzmożony trening, czy tez podpatrywanie innych przy ich zagraniowych wzlotach i upadkach odnosząc je do samych siebie.

Złożoność procesu jakim jest mecz siatkarski jest przeogromna. Drużyna siatkarska liczy sześć osób biorących czynny udział w danym momencie w rywalizacji na boisku, a wynik w takiej sytuacji jest wypadkową nie tylko ich postawy, ale też i reakcji na te zagrania drużyny przeciwnej. Jest to swoiste równanie z najprościej rzecz ujmując z dwunastoma niewiadomymi (oby tylko). W każdej z drużyn są zawodnicy którzy mogą swoimi zagraniami zwiększyć szansę na zwycięstwo swojej drużyny, lub nawet przechylić szalę zwycięstwa na jej korzyść, ale....

Sam jeden zawodnik meczu nie wygra, bo nie jest w stanie jednocześnie przyjąć, wystawić piłkę oraz zaatakować skutecznie, lub zaserwować i potem skutecznie zagrać w obronie. Parafrazując więc staropolskie przysłowie "Jeden Marian Zwycięstwa nie czyni", ale cegiełka którą dokłada w newralgicznych momentach do mozolnie budowanej przewagi całego zespołu, pozwala na solidne wznoszenie misternej konstrukcji w postaci łuku triumfalnego dla zwycięzców (jednak inżynierskość Ma przez prozę się z uporem przebija).

Skromność Twa drogi Achillesie w samoocenie jest wręcz budująca i onieśmiela moje dzikie zapędy do podejmowania coraz to dziwniejszych porównań i analiz, ale z drugiej strony taki wnikliwy czytelnik, ba persona podejmująca tematykę w sposób nie bez krytyczny i oferująca swoim słowem pisanym coraz to głębsze możliwości poznania tajników oferowanych zagadnień, to wiatr w żagle dla mnie łódki dryfującej po oceanach rozważań analityczno-taktycznych.


Może kiedyś pokusimy się o stworzenie takich zestawień dla każdej drużyny z analizą zagrań poszczególnych zawodników, czyli ile punktów zdobył, ile miał błędów, ile razy dobrze zagrał w obronie i na przyjęciu, aby przynajmniej matematycznie spróbować wskazać taką osobę w każdym teamie, bez której to ani rusz? Co ty na to Achillesie? 

Podejmujesz wyzwanie?

Autor: Hektor


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz