wtorek, 8 marca 2016

Podsumowanie I części sezonu

Dziś podsumowanie pierwszej części sezonu. Sezon dalej zapowiada się jako jeden z najciekawszych w historii Ligi i trudno dziś przewidzieć jak się skończy.

FAWORYT LIGI: Jest ich trzech i trudno wskazać kto ostatecznie zostanie mistrzem. Jednak bez porażki są tylko 40-latki więc należy się im bezwzględnie rola faworyta. Gra może nie rzuca na kolana jednak na pewno jest skuteczna i dla wielu drużyn są zdecydowanie poza zasięgiem. W pełnym składzie mało kto może im dorównać.

ROZCZAROWANIE LIGI: Są Gorsi. Patrząc na skład i styl gry wydawało się, że będą zagrożeniem dla najlepszych. Jednak na razie z najlepszymi są na zero. Jeśli zdobędą punkty z Wiśniową to na pewno wskoczą od razu do innej kategorii. Może brakuje doświadczenia, może pewności siebie i luzu. ja osobiście czekam na „przebudzenie mocy” co przełożyło by się na jeszcze ciekawszą ligę.

NADZIEJA LIGI: Buzdygany. Po rozpadzie składu z zeszłego sezonu, okazali się jeszcze mocniejsi. Na tą chwile sezonu są najbliżej, aby usiąść na fotelu lidera. Wygranie Ligi dało by innym zawodnikom nadzieję, że nie tylko 40-latki mają etat Mistrzów. Droga to takiego sukcesu daleka, ale szanse są wyjątkowo duże w tym roku.

KOPCIUSZEK LIGI: Lubieńka. Powrót drużyny z Lubnia oznacza kolejne geograficzne rozszerzenie Ligi. Na razie punktów niewiele, ale specyficzna sala w Lubniu niejednemu daje się we znaki. Trochę więcej pewności siebie w połączeniu z odrobiną szczęścia i przełoży się to na pewno na punkty. W drugiej części sezonu na pewno będą coraz trudniejsi do ogrania. Jak to zresztą z Kopciuszkiem bywam, będą tacy co ze spuszczonymi głowami usiądą w szatni.

DUCH CHAOSU: Dziubki. Tylko wróżka jest wstanie przewidzieć jak zagrają. Zabierają punkty najlepszym, a innym razem tracą ze słabszymi. Niewątpliwie wisi nad nimi duch Chaosu. Niezależnie od tego środek tabeli jak najbardziej zasłużony. Chaotyczne demony trzeba zostawić z tyły i zapomnieć na zawsze, a będzie tylko lepiej.

KOMU BIJE DZWON: KBS. Co roku coraz wyżej. Z roku na rok coraz pewniej i lepiej. Przykład systematycznej pracy zespołu, który przynosi coraz większe korzyści. Dla mnie nadal faworyt całej Ligi. Szeroki mocny skład plus konsekwencja działania musi przynieść sukces. Oby tym sukcesem znów nie było tylko 3 miejsce. Dzwonki dzwonią: teraz, teraz…

TŁO: Jakkolwiek. Oby stawało się coraz wyraziste. Tego im życzę.

DINOZAURY SĄ WŚRÓD NAS: Czwartki. Wszyscy boja się z Nimi grać bo potrafią być naprawdę nieprzyjemnie w bezpośrednim kontakcie (oczywiście w pozytywnym tego znaczeniu). Co by nie powiedzieć  idealny przykład na to, że niezależnie od wieku można być dobrym, nawet bardzo dobrym w graniu w siatkę. Obniżenie wieku Ligi odczuli najbardziej.

NIC NIE WIDZIAŁEM, NIC NIE SŁYSZAŁEM: TKKF. Niby dobrzy, niby wysoka lokata, a jednak cały czas czuć, że nie są drużyną na pierwszą trójkę. Naprawdę nie umiem powiedzieć czego im brakuje. Może tylko trochę szczęścia ? Liczę, że jednak jeszcze czymś zaskoczą.
WESOŁYCH ŚWIĄT i do zobaczenia w NOWYM ROKU.

BONUS ŚWIĄTECZNY

NAJLEPSZY MECZ:

40-latki – Buzdygany. Mecz na szczycie nie rozczarował. Po dwóch setach wydawało się, że będzie szybki koniec meczu, a tu nagle „przebudzenie mocy”. Kolejne dwa to zmiana ról i wydawało się, że będzie pierwsze zdobycie „twierdzy” w tym sezonie. Jednak na koniec 40-latki pokazały klasę i kolejny rywal musiał uznać Ich wyższość. W kontekście całego sezony bardzo ważna wygrana Wiśniowej. Rewanż będzie pewnie nie mniej ciekawy.

NAJLEPSZY SET:

Tie-break meczu Buzdygany-Czwartki. Przed meczem wydawało się, że Czwartki zostaną sprowadzeni do parteru, a tu jednak już w pierwszym secie kubeł zimnej wody dla Gospodarzy. Kolejne sety to jakby oczekiwanie na finałową partię. W niej było wszystko. Prowadzili jedni i drudzy, każdy też miał kilka szans na zakończenie meczu sukcesem. Ostatecznie wygrywają Buzdygany po morderczej walce do ostatniej piłki. Dodatkowo byliśmy świadkami niesamowitej postawy kapitana Buzdyganów, który przyznał punkt drużynie przeciwnej mimo protestów reszty zespołu. Pełen „szacun” dla Ciebie Krystian. Oj chciało by się oglądać więcej takich setów. Dla takiej jednej perełki warto pojawiać się na meczach. 

NAJWIĘKSZA NIESPODZIANKA:


Czwartki – Drink Team. Po tym co Drink’i osiągały wcześniej wydawało się, że to będzie mecz, który ustabilizuje Ich pozycję w górnej części tabeli. Okazało się, że jednak to było zadanie ponad siły. Czwartki po mistrzowsku wypunktowały Drink’i w każdym secie zmuszając do niezliczonej ilości błędów. Duuuużo muszą się uczyć choćby od Czwartków, a po raz kolejny wychodzi, że głowa to podstawowa część ciała siatkarza. Niestety, ale aż żal było na to patrzeć. Oby nie skończyło się dla Drink’ów początkiem końca dobrej passy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz