poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Pięta Achillesa cz.3

No i tu Cię mam drogi Achillesie. Gdzieś w moich tekstach, w ich najtajniejszych zakamarkach skrywa się odpowiedź na to co nurtuje Twój umysł i nie pozwala Ci spać po nocach. Odpowiedź na Twe pytania już padła. Przegapiłeś ją, albo może zbyt głęboko ja ukryłem, sam nie wiem. Ale żeś Ty jeden jedyny nie strwożony pytania mi zadajesz i próbujesz się ze mną na łamigłówki, to Ci odpowiem w ten sposób. Nie szukaj herosa w osobie ludzkiej, bo znajdziesz tylko człowieka. Człowieka, który czasem zagra mecz życia, a okrzyknięty bohaterem w następnym meczu zagra tak, że w lustro nie będzie mógł spoglądać przez tydzień. Raz jesteś bohaterem akcji, a raz bardziej zaginiony w akcji. Raz skończysz akcję na potrójnym bloku, a raz zaatakujesz w dolną taśmę na wyczyszczonej siatce. Raz wyciągniesz piłkę z pod linii efektownym padem, a raz odbijając łatwą piłkę palcami dostaniesz nią w głowę.

Nawet idąc dalej, to kto zapamięta heroiczną postawę jednostki w obliczu klęski zespołu. No nikt. Siłą drużyny jest właśnie siła drużyny. Tacy jesteśmy pojedynczo, jaka jest nasza drużyna, to ile jej w danym momencie dajemy, jak się w niej komponujemy z resztą zawodników, czyli to jak potrafimy ze sobą współpracować i komunikować się na boisku (rozumieć, uzupełniać). Pamiętasz pisałem kiedyś, że jeden zawodnik meczu nie wygra. I to jest właśnie najlepsze podsumowanie tego zagadnienia. Nie umiesz grać w zespole, nie jesteś wyrozumiały, pomocny, ambitny, zdolny do poświeceń i brania czasami na swoje barki więcej niż zawsze, to jako jednostka śmigaj grać w szachy - tam liczył się będziesz tylko Ty.

Przykłady, przykłady - zawoła teraz masa ludzka czytająca moje wywody. Proszę "masy" oto one:

TKKF – WIŚNIOWA: - kto pokonał mistrza za trzy punkty? Drużyna. Każdy z zawodników gospodarzy włożył maksimum siebie w ten mecz i stając na wyżynach swoich umiejętności pokonali groźnego przeciwnika, a i momentami fortuna uśmiechała się do nich od ucha do ucha. I gdy nawet czasami jeden z atakujących miał chwilę słabości, to kończył akcje inny, czyli zawsze był ktoś, kto robił tą pozytywną różnicę. Dzięki pysznym wystawom Kasi i Asi chłopaki miały łatwiej w ataku, a dzięki aktywnemu blokowi i wsparciu nieodzownego libero Sitka, to obrona własnego pola gry funkcjonowała jak szwajcarski zegarek. Gdyby, tak zaszwankował któryś z tych elementów to .... nikt by nie pamiętał jak fajnie zagrały pojedyncze jednostki, ale porażkę drużyny już każdy.  

JAKAKOLWIEK - SĄ GORSI: - zespołowość, solidność, no i może troszkę szczęścia pozwoliły gospodarzom na pierwszą punktową zdobycz w tym sezonie. Gdzieś umknie pewnie to choćby jak super w SĄ GORSI grały obydwie Ule, ale już każdy zapamięta, że JAKAKOLWIEK zdobyła punkt, bo u nich cała szóstka zagrała świetny mecz.

Więcej?

Przypomnij sobie, mój wątpiący Achillesie te akcje z rozgrywek naszej Ligi, które zostają w pamięci jako "The best of....", gdzie najpiękniejsze (najdłuższe i angażujące cały zespół) akcje w meczach są wynikiem właśnie doskonałości zagrań, ofiarności i poświęcenia całej drużyny.



Ale też...

Oczywiście są wśród nas jednostki grające kawał dobrej siatkówki i wybijające się ponad Ligową przeciętność, że się tak wyrażę, ale efekt ich gry jest widoczny tylko poprzez pryzmat wyników drużyny. Wiem potrafią tacy pociągnąć grę zespołu i stworzyć momentami przewagę, ale czy w każdym meczu są równie skuteczni? Dlatego właśnie zaproponowałem Ci ostatnio, abyśmy matematycznie wyłowili te jednostki z tłumu bazując na statystykach meczowych skutecznych i nieudanych: przyjęć, obron, ataków, rozegrań, bloków i serwisu. Jednak zdając sobie sprawę z przewrotności losu (po prostu słabszych momentów w życiu człowieka), to dopiero zestawienie takie obejmujące kilka spotkań da nam oczekiwany rezultat w odniesieniu do poszczególnych graczy.


Hektor

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz