No i tu Cię mam drogi
Achillesie. Gdzieś w moich tekstach, w ich najtajniejszych zakamarkach skrywa
się odpowiedź na to co nurtuje Twój umysł i nie pozwala Ci spać po nocach.
Odpowiedź na Twe pytania już padła. Przegapiłeś ją, albo może zbyt głęboko ja ukryłem,
sam nie wiem. Ale żeś Ty jeden jedyny nie strwożony pytania mi zadajesz i
próbujesz się ze mną na łamigłówki, to Ci odpowiem w ten sposób. Nie szukaj
herosa w osobie ludzkiej, bo znajdziesz tylko człowieka. Człowieka, który
czasem zagra mecz życia, a okrzyknięty bohaterem w następnym meczu zagra tak,
że w lustro nie będzie mógł spoglądać przez tydzień. Raz jesteś bohaterem
akcji, a raz bardziej zaginiony w akcji. Raz skończysz akcję na potrójnym
bloku, a raz zaatakujesz w dolną taśmę na wyczyszczonej siatce. Raz wyciągniesz
piłkę z pod linii efektownym padem, a raz odbijając łatwą piłkę palcami
dostaniesz nią w głowę.
Nawet idąc dalej, to
kto zapamięta heroiczną postawę jednostki w obliczu klęski zespołu. No nikt.
Siłą drużyny jest właśnie siła drużyny. Tacy jesteśmy pojedynczo, jaka jest
nasza drużyna, to ile jej w danym momencie dajemy, jak się w niej komponujemy z
resztą zawodników, czyli to jak potrafimy ze sobą współpracować i komunikować
się na boisku (rozumieć, uzupełniać). Pamiętasz pisałem kiedyś, że jeden
zawodnik meczu nie wygra. I to jest właśnie najlepsze podsumowanie tego
zagadnienia. Nie umiesz grać w zespole, nie jesteś wyrozumiały, pomocny,
ambitny, zdolny do poświeceń i brania czasami na swoje barki więcej niż zawsze,
to jako jednostka śmigaj grać w szachy - tam liczył się będziesz tylko Ty.
Przykłady, przykłady
- zawoła teraz masa ludzka czytająca moje wywody. Proszę "masy" oto
one:
TKKF – WIŚNIOWA: - kto pokonał mistrza za trzy punkty? Drużyna. Każdy
z zawodników gospodarzy włożył maksimum siebie w ten mecz i stając na wyżynach
swoich umiejętności pokonali groźnego przeciwnika, a i momentami fortuna
uśmiechała się do nich od ucha do ucha. I gdy nawet czasami jeden z atakujących
miał chwilę słabości, to kończył akcje inny, czyli zawsze był ktoś, kto robił
tą pozytywną różnicę. Dzięki pysznym wystawom Kasi i Asi chłopaki miały łatwiej
w ataku, a dzięki aktywnemu blokowi i wsparciu nieodzownego libero Sitka, to
obrona własnego pola gry funkcjonowała jak szwajcarski zegarek. Gdyby, tak zaszwankował któryś z tych elementów to .... nikt by nie pamiętał jak fajnie zagrały
pojedyncze jednostki, ale porażkę drużyny już każdy.
JAKAKOLWIEK - SĄ GORSI: - zespołowość, solidność, no i
może troszkę szczęścia pozwoliły gospodarzom na pierwszą punktową zdobycz w tym
sezonie. Gdzieś umknie pewnie to choćby jak super w SĄ GORSI grały obydwie Ule,
ale już każdy zapamięta, że JAKAKOLWIEK zdobyła punkt, bo u nich cała szóstka
zagrała świetny mecz.
Więcej?
Przypomnij sobie, mój
wątpiący Achillesie te akcje z rozgrywek naszej Ligi, które zostają w pamięci
jako "The best of....", gdzie najpiękniejsze (najdłuższe i angażujące
cały zespół) akcje w meczach są wynikiem właśnie doskonałości zagrań,
ofiarności i poświęcenia całej drużyny.
Ale też...
Oczywiście są wśród
nas jednostki grające kawał dobrej siatkówki i wybijające się ponad Ligową
przeciętność, że się tak wyrażę, ale efekt ich gry jest widoczny tylko poprzez
pryzmat wyników drużyny. Wiem potrafią tacy pociągnąć grę zespołu i stworzyć
momentami przewagę, ale czy w każdym meczu są równie skuteczni? Dlatego właśnie
zaproponowałem Ci ostatnio, abyśmy matematycznie wyłowili te jednostki z tłumu
bazując na statystykach meczowych skutecznych i nieudanych: przyjęć, obron,
ataków, rozegrań, bloków i serwisu. Jednak zdając sobie sprawę z przewrotności
losu (po prostu słabszych momentów w życiu człowieka), to dopiero zestawienie
takie obejmujące kilka spotkań da nam oczekiwany rezultat w odniesieniu do
poszczególnych graczy.
Hektor
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz