Cieszę się z twojego ostatniego
do mnie pisania Achillesie, choć dość długo się zbierałem aby Ci odpowiedzieć. A wiesz dlaczego? Bo choć wydaje Ci się, że różne
prezentujemy stanowiska w poruszonej przez Nas sprawie, to nawet nie wiesz jak
blisko jesteśmy tego samego pojmowania tematu, a różnica tkwi jedynie w skali odniesienia tego tematu.
Obydwoje reprezentujemy troszkę
inne spojrzenie na całokształt pojmowania drużyny poprzez pryzmat
jednostki-gracza to fakt, aczkolwiek obydwoje szukamy/typujemy te indywidua, które
swoją grą dają dużo drużynie. W moim mniemaniu, każda jednostka sięgając na
wyżyny swoich umiejętności buduje drużynie fundament, ściany, stropy i dach w
swojej małej części, w tym przypadku ok.1/6. W przypadku niepowodzeń słabszego
chwilowo ogniwa, jego część budują inni - siła zespołu-, aby mogła powstać
twierdza nie do zdobycia. Ty poszukujesz kogoś, kto swą postawą na boisku
będzie mobilizował czynnik ludzki do budowania tej twierdzy, biorącego na swoje
barki ciężar ukończenia etapu/budowli w trudnych momentach. Moje spojrzenie na
mecz siatkarski i Twoje się nie wykluczają, a więcej Ci powiem, że z
pojedynczych chwilowych herosów (Twoje spojrzenie) buduje się siła drużyny
rozpatrywana w kontekście całości (moje spojrzenie). Ja próbuję poskromić
chwilową sławę danego gracza, umieszczając ją jako jeden z elementów
stanowiących składową końcowego triumfu, a Ty w moim pojmowaniu Twego
stanowiska, chcesz pozytywnie piętnować osobników za pojedyncze ich występy. Obydwoje
więc chwalimy jednostki, tyle że ja chcę widzieć drużynę poprzez pojedynczych
graczy, ale tworzących monolit, a ty bardziej szukasz takiego kogoś kto wybija
się pewnymi postawami (osobowość, zagrania, predyspozycje) na tle drużyny. Efekt
końcowy w sumie ten sam ale inaczej nazwany, bo w odniesieniu do innej całości.
Ależ, czy nie jest tak, że dziś
ten jest tym dobrym duchem teamu, za tydzień ktoś inny. Dzisiaj pięciu zagrało
super, jutro dwoje. Ale zawsze jest ten ktoś (nie koniecznie ten sam i niekoniecznie jeden!!!),
kto ciągnie ten wózek zwany drużyną do zwycięstwa. I owszem niebagatelne
znaczenie ma tu taki gracz, który w danym momencie potrafi być tym motywatorem/siłą
napędową, ale... właśnie o sile drużyny stanowi to, że za każdym razem może choć
nie musi, być to ktoś inny.
Wymieniłeś kilka
"postaci" z naszej Ligii dając ich jako przykład pewnych zachowań
boiskowych (co do mnie w tym gronie, to rad jestem żeś znalazł u mnie jakieś
pozytywne przymioty i przez grzeczność tylko nie zaprzeczę co do słuszności
Twojego o mnie zdania). Gdybyśmy spróbowali obydwoje wymieniać dalej to pewnie
każdemu z siatkarskiej braci można by przypisać pewne unikatowe wręcz
umiejętności. I tu żeby nie być gołosłownym, to proszę, jedziemy z koksem (gram w tej Lidze
krótko, więc przytoczę tylko kilka przykładów): Zdzichu potrafi zaserwować
tak, że niejeden weteran boisk siatkarskich wymięka, Ela w odbiorze i na
przyjęciu potrafi wyciągnąć piłki które dla innych są na starcie stracone, Sitek
potrafi zagrać super jako Libero, a i gdy gra pod siatką zablokować atak
Krystiana, każdy ma strach w oczach przed piorunującą nadgarstkową zagrywką
Bentleya, oraz leworęcznym atakiem Roberta, ilu to blokujących zgubiły swoją wystawą
dziewczyny z TKKFu, Buzdyganów, czy "moje" Ulunie, ilu to
przeciwników do białej gorączki doprowadziły wkurzające kiwki Adama, czy też punktujące
zagrania Jurka wzdłuż siatki, ilu zespołom gwoździe wbijali Daniel, Krystian, Wojtek,
Maki, czy Paweł z Czwartków, ilu atakujących ja wkurzyłem blokiem (nie mogłem
się oprzeć samowychwalenia - przepraszam za egoizm) itd.. Są wśród nas gracze
potrafiący napsuć krwi przeciwnikowi i pociągnąć grę swojej drużyny, ale
właśnie drużyny, której są częścią i bez której ich dokonania nic by nie
znaczyły. Nieprawdaż? Nadszedł chyba kres naszych utarczek blogowych w tym temacie, które to
miłe i konstruktywne skądinąd były, a teraz szukajmy tych herosów zarówno w kontekście
ich indywidualizmu powszedniego, jak i pojedynczych meczowych czynów
bohaterskich. Zgadzasz się?
Hektor
P.S. Czekam byś mój adwersarzu napoczął jakiś temat co bym nie usechł z tęsknoty za dywagacyjnym pisaniem.
Hektor
P.S. Czekam byś mój adwersarzu napoczął jakiś temat co bym nie usechł z tęsknoty za dywagacyjnym pisaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz