poniedziałek, 9 maja 2016

Z kapitanem 40-latków o historii i teraźniejszości zespołu.

Margines Leona: Na początek troszkę historii. Liga toczy się już czwarty sezon, gracie w niej od początku ale Twój zespół powstał wcześniej. Od kiedy i jak zaczęła się Wasza wspólna przygoda z siatkówką?
Paweł: Historia naszej drużyny jest dość długa, sama nazwa wskazuje 40-latki. Było to dawno, dawno temu, za górami, za lasami…………….
Wszystko zaczęło się od grania w Trzemeśni w 2006 r. Pod taką też nazwą występowaliśmy na turniejach. Pierwszy nasz sukces datujemy na grudzień 2007 – III – miejsce w Turnieju o Puchar Starosty Myślenickiego. Jako Trzemeśnia – w tym miejscu chciałem podziękować wszystkim zawodnikom i zawodniczkom za te wspólne lata grania-do 2011r. Od 2011 r. do dzisiaj jesteśmy drużyną 40-latków z Wiśniowej i występujemy w prawie nie zmienionym składzie. Tutaj będę się chwalił naszymi osiągnięciami. Przez te lata wzięliśmy udział w wielu turniejach jak i rozgrywkach ligowych, nie tylko na terenie powiatu myślenickiego, ale również limanowskiego i wielickiego.
Nasze dokonania wyglądają następująco:
2009 – I miejsce 1 raz, II miejsce 2 razy,
2010 – I miejsce 4 razy, II miejsce 1 raz, III miejsce 1 raz,
2011 - I miejsce 7 razy, II miejsce 4 razy,
2012 - I miejsce 6 razy,  II miejsce 2 razy,
2013 – I miejsce 6 razy, II miejsce 2 razy,
2014 -  I miejsce 3 razy,  II miejsce 1 raz,
2015 -  I miejsce 3 razy, II miejsce 2 razy,
2016 - I miejsce 1 raz, II miejsce 2 razy,
To byłoby na tyle.
Myślę, że przed nami, jak dopisze zdrowie, jeszcze paręnaście lat grania (śmiech) tego życzę sobie i całej naszej drużynie.

ML: Jesteście już trzykrotnymi zdobywcami tytułu  Mistrza Amatorskiej Ligii Siatkówki. Za każdym razem zwycięstwo tak samo cieszyło?
P: Każde zdobycie tytułu jest inne. Mnie osobiście najbardziej ucieszył pierwszy tytuł z sezonu 2012/2013 (to zapoczątkowało „naszą erę”). Wtedy zaczęliśmy sezon od porażki, ale jak się później okazało była to jedyna przegrana w Lidze. Start był niewiadomą, były obawy czy będziemy w stanie poradzić sobie z cotygodniową grą i czy obowiązki nam na to pozwolą, jaki skład uda się zebrać. Jednak wszystko ułożyło się po naszej myśli.
Obrona tytułów jest na pewno ciężkim zadaniem ale jakże przyjemnym. Cały czas trzeba być skoncentrowanym na pojedynczych zagraniach, bo przeciwnicy są w stanie wykorzystać każdą naszą słabość.

ML: Zespół 40-latków gra praktycznie w niezmienionym składzie od samego początku. Dzięki temu dobrze się znacie i możecie na siebie liczyć na boisku. Czy można powiedzieć że jest to klucz do Waszego sukcesu?
P: To że gramy w tym składzie tyle lat pozwala na lepsze zgranie i wpływa na większą świadomość poszczególnych zawodników co do swoich możliwości. Czy to jest klucz do naszego sukcesu? Nie umiem na to odpowiedzieć. Same występy w lidze są okazją do częstszej gry w tym zestawieniu, tym bardziej jeśli tak jak my nie mamy możliwości wspólnych treningów.

ML: W poprzednich sezonach ligi szybko budowaliście sobie dużą przewagę punktową stając się niekwestionowanym Liderem na długo przed zakończeniem rozgrywek. W tym roku jest inaczej. Uważasz, że dzięki temu Liga zyskuje?
P: Liga jest ciekawsza jeśli sprawa tytułu będzie się toczyła do samego końca. Wyrównana walka pomiędzy czterema drużynami powoduje, że liczy się każdy punkt, set. Jeden słabszy mecz może zniweczyć wysiłek drużyny z całego sezonu. Ze swojego punktu widzenia chciałbym, żeby było tak jak w latach poprzednich (śmiech).

ML: Zgodzisz się ze mną, że ta Wasza bardzo dobra dyspozycja stała się motorem napędzającym inne zespoły do coraz lepszej gry?
P: Poziom rozgrywek na pewno się podniósł, nie wiem czy to jest spowodowane tym, że inne drużyny chcą nam dorównać. Zauważyłem tylko, że zespoły które grają przeciwko nam, w sposób szczególny koncentrują się na tym, żeby rozegrać najlepszy mecz w sezonie. Zasada „bij mistrza” wyzwala w drużynach przeciwnych dodatkową motywację i energię, żeby urwać seta czy punkt.

ML: Silna motywacja przekłada się na skuteczne działanie. Jak to mówią "chcieć to móc”. Czy w tym roku również sięgniecie po Mistrza?
P: Zobaczymy. Do końca mamy jeszcze do rozegrania trzy mecze, jeśli je wygramy to mistrzostwo powinno być nasze. Najważniejsze, ze wszystko pozostaje w naszych rękach i nie musimy liczyć na wyniki innych drużyn.

ML: Jako zespół cechuje Was gra do końca. Czasem przegrywacie ale potraficie się podnieść i wygrać spotkanie. Jak motywujesz swoich zawodników, żeby nie składali broni przed końcowym gwizdkiem?
P: Motywujemy się wszyscy w drużynie razem. Ja zawsze mam taką zasadę, że do póki set się nie skończył to trzeba walczyć o każdy punkt. Siatkówka jest taką grą zespołową i to jedyną, w której błąd popełniony przez zawodnika daje automatycznie punkt przeciwnikowi a np. w koszykówce nie trafisz do kosza to dalej jest 0:0 a nie 2:0. W siatkówce nie ma takiej straty, której nie dałoby się odrobić i to przez te wszystkie lata grania niejednokrotnie doświadczyliśmy.

ML: Wychwalam Waszą grę jednak w ostatnim czasie do drużyny wdarło cię coś co zaburzyło dobrze pracujące trybiki. Jak określisz to coś?
P: Tym czymś  moim zdaniem, była zbyt szybka rezygnacja z pogoni za przeciwnikiem. Zabrakło tego o czym wcześniej wspominałem walki do końca. Także wkradła się większa nerwowość w naszych poczynaniach, której wcześniej nie było zbyt wiele.

ML: Po meczu z TKKF-em miałeś spotkanie z drużyną. Co było jego tematem. Analiza poprzednich meczy czy bardziej przygotowanie do następnego?
P: Trochę rozmawialiśmy o meczu z TKKF, ale nie było polowania na czarownice. Wyjaśniliśmy sobie co zrobiliśmy źle i co powinniśmy poprawić. Bardziej zajęliśmy się następnym spotkaniem, motywując się do lepszej i skuteczniejszej gry. Zatrudniliśmy psychologa sportowego to -żart oczywiście.

ML: Ostatni mecz z Czwartkami. Jak oceniasz to spotkanie?
P: Spotkanie bardzo wyrównane, przyniosło sporo emocji dla widzów na trybunach. Losy setów rozstrzygały się w końcówkach, lepiej i mniej nerwowo wytrzymaliśmy ostatnie piłki. Pewnie też szczęście było po naszej stronie, ale szczęście to nie wszystko. W tym dniu i o tej porze byliśmy trochę lepsi od przeciwników.

ML: Trzy sety meczu bardzo wyrównane. Praktycznie obie drużyny miały szansę na zwycięstwo w nich. Co według Ciebie przesądziło o Waszej wygranej. Mam na myśli pierwszy i trzeci set - obydwa na przewagi.
P: I set. Początek seta prowadziliśmy do stanu po 11, później Czwartki osiągnęły przewagę dwóch, trzech punktów. Jednak końcówka to nasze prowadzenie 23:21, 24:22 daliśmy się dojść na 24 ale to my a nie przeciwnik miał piłki setowe, trzecią wykorzystaliśmy.
III set.
Drużyny miały paro punktowe prowadzenie, które przechodziło raz na jedną raz na drugą stronę. Przy stanie 23:24, piłkę setową miała drużyna Czwartków, mieli piłkę w górze ale jej nie wykorzystali. Za to my dwoma blokami Paweła I. i Michała przechyliliśmy szalę zwycięstwa na naszą korzyść.

ML: Set numer dwa. Co się stało?
P: Do stanu 12:13 dla Czwartków było jeszcze dobrze. W jednym ustawieniu przy dobrej zagrywce Wojtka zrobiło się 12:20. Słaby odbiór, nie kończenie pierwszego ataku spowodowało dość wyraźną przegraną w tym secie.

ML: Nie ulega wątpliwości, że było na co popatrzeć. Co zmieniło się w Waszej drużynie, czy pomimo zaciętej walki byłeś spokojny, że Czwartki nie wywiozą punktów z Wiśniowej?
P: Poprawiliśmy skuteczność. Wszyscy atakujący, mieli wkład w zwycięstwo naszej drużyny. Lepiej zagraliśmy blokiem. Były też obrony naszych zawodniczek, które motywowały pozostałych do większego zaangażowania do gry. Tak mamy grać w pozostałych meczach a będzie dobrze.

ML: Czeka Was jeszcze powtórzony mecz z Buzdyganami. Czy przedstawisz Nam swój punkt widzenia owej sytuacji z byłymi zawodnikami Dalinu, która stała się źródłem sporego zamieszania w Lidze?
P: Według regulaminu ogłoszonego przed sezonem zawodnicy ci nie mogli grać w lidze-Sławek to potwierdził na zebraniu kapitanów. Widocznie chęć detronizacji 40- latków wzięła górę nad przestrzeganiem zasad obowiązujących w tych rozgrywkach.
Moim zdaniem ci gracze są dużym wzmocnieniem dla drużyn w których obecnie występują. Wydaje mi się jednak, że tacy zawodnicy powinni grać w zespole ligowym, który gra w III lidze MZPS – nazwy nie wymienię, żeby nie być posądzonym o działanie na szkodę klubu. Ten klub powinien stworzyć warunki i możliwości do gry i treningu tym osobom, to wtedy nie musieliby sobie szukać amatorskich rozgrywek. Dziwi mnie to, że w III lidze grają kadeci a nie np. zawodnicy dwudziestoparoletni mieszkający w powiecie myślenickim, czyżby byli oni zbyt słabi? nieperspektywiczni? Dotarła do nas informacja że Liga zmienia organizatora czy aby to na pewno nie zaszkodzi wizerunkowi klubu(przyjęcie krnąbrnych ligowców amatorów).

ML: Dziękuję za rozmowę
P: Dziekuję.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz