Ciepły
wiosenny wieczór, pierwszy bodajże taki w tym roku, pogoda iście grillowa by
się chciało rzec (gdyby nie to że początek tygodnia, a nie weekend).
Temperatura na zewnątrz kilkanaście stopni powyżej zera, wilgotność powietrze
optymalna dla osobników chcących wylać hektolitry potu wykonując wysiłek
fizyczny dla przyjemności. W takiej oto scenerii, z której warunki
atmosferyczne przeniosły się do świetnie przygotowanej Arena auf ZSTE,
wyznaczyli sobie spotkanie o godz. 19.30 JAKAKOLWIEK i SĄ GORSI. Pytania
nurtujące kibiców myślenickiej siatkówki, którzy w liczbie zbliżonej do
wartości średniej na meczach naszej Ligi stawili się w miejscu tego boju, miały już za chwilę znaleźć odpowiedź: czy JAKAKOLWIEK zdoła sięgnąć po pierwsze w
tym sezonie punkty wykorzystując atut własnego parkietu, czy SĄ GORSI
przetrzebieni kadrowo mogą wygrać ten mecz?
Nakręcona
przed meczem spirala niepewności podsycona opublikowanym na blogu Leona
wprowadzeniem do kolejki dawała o sobie znać już podczas rozgrzewki. W obydwu
drużynach widoczne skupienie, widoczna chęć lub nawet żądza zwycięstwa musi
niestety zostać zahamowana przez rywala. Pytanie tylko, kto wyjdzie z tej
potyczki w chwale zwycięstwa, a kogo wyniosą na tarczy porażki.
Składy
drużyn potwierdzają wcześniejsze zapowiedzi:
JAKAKOLWIEK
zmobilizowana, w optymalnym składzie: Wiola, Iwona, Artur, Paweł, Wojtek,
Jarek
SĄ
GORSI na oparach kadrowych (niedysponowany kierownik pociągu do chwały - Adam,
brak nieobliczalnego Kojota, obowiązki służbowe tłumaczące absencje Darka): Ula
S, Ula, T, Monika, Lucas, Zdzichu, Jacek
Pierwszy
set 21:25
Wydawało
się ze wszystko przebiega zgodnie z założeniami przedmeczowymi SĄ GORSI. Co
prawda pojawiły się momenty dekoncentracji, ale w miarę równa gra zespołu
pozwoliła gościom wygrać tą partie.
Drugi
set 29:27
Zaczęło
się tak, jak się skończyło. Walka JAKIEJKOLWIEK przez całego seta + wyciągnięte
wnioski z pustoszących szeregi gospodarzy bloków Hektora, a po drugiej stronie
dziwne przestoje SĄ GORSI i nerwowa końcówka, w której góra gospodarze
spotkania. No dobra, powiedzmy wypadek przy pracy gości, połączony ze świetną i
konsekwentną grą gospodarzy.
Trzeci
set 18:25
Po
przebiegu tego seta można by rzec, że w teamie gości zapanował ład i porządek i
dały znać o sobie damsko-męskie rozmowy w przerwie. Partia zakończona
zwycięstwem faworyta. Oj żeby SĄ GORSI wiedzieli w przerwie pomiędzy setami nr
3 i 4 to, co ja teraz, bo.....
Czwarty
set 25:15
...
najgorsze dla faworyta dopiero miało nadejść. Nierówna gra gości i bezlitosna
skuteczność gospodarzy, dziwna niemoc Hektor w ataku (zatrzymywany blokiem). Na
nic próby ratowania seta przez udane ataki Moniki, Lucasa i Zdzicha i Ulunie
zwijające się jak w ukropie. Pogrom. Niespodzianka w postaci pierwszych punktów
dla JAKIEJKOLWIEK w sezonie stała się faktem, tylko ile tych punktów będzie? -
zadawała sobie pytanie mała grupka kibiców.
Piąty
set 9:15
SĄ
GORSI zaczęli spokojnie i tak skończyli, Hektor powstał jak feniks z popiołów,
nienaganna gra dziewczyn (wszystkich trzech), spokój i pewność Lucasa, równa
gra Zdzicha i niezagrożone zwycięstwo od samego początku do końca seta. Dwa
punkty dla faworyta. Czyżby rozmowa w szatni dała efekt?
I
po spotkaniu. Dla SĄ GORSI była to wycieczka: raj-piekło-raj-piekło-czyściec. Zaciętość
i pewność całego zespołu JAKAKOLWIEK, której to drużynie goście przeciwstawili
patrząc przekrojowo jedynie chyba znakomitą grę dziewczyn, wystarczyła do
zdobycia pierwszego punktu dla gospodarza tego meczu w tej edycji Ligi. Myślę
ze widowisko którym uraczyły nas obydwa teamy, świetnie poprowadzone przez
sędzinę Ewe, przy współpracy z sędzią-statystykiem Michałem, nie zawiodło
wybrednych gustów myślenickiej publiczności. Zacięte wymiany, walka o każdą
piłkę, nieszablonowe zagrania (szczególnie Jakiejkolwiek) to jednocześnie
wizytówka naszej Ligi oraz esencja tego sportu.
Pomyśleć
tylko że to początek dopiero tej kolejki spotkań ligowych - maratonu który
skończy się dopiero w czwartek, a już emocje i co by nie było mała
niespodzianka już na samym starcie.
JS
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz