wtorek, 5 kwietnia 2016

Niespodzianka na otwarcie kolejki: JAKAKOLWIEK - SĄ GORSI 2:3

Ciepły wiosenny wieczór, pierwszy bodajże taki w tym roku, pogoda iście grillowa by się chciało rzec (gdyby nie to że początek tygodnia, a nie weekend). Temperatura na zewnątrz kilkanaście stopni powyżej zera, wilgotność powietrze optymalna dla osobników chcących wylać hektolitry potu wykonując wysiłek fizyczny dla przyjemności. W takiej oto scenerii, z której warunki atmosferyczne przeniosły się do świetnie przygotowanej Arena auf ZSTE, wyznaczyli sobie spotkanie o godz. 19.30 JAKAKOLWIEK i SĄ GORSI. Pytania nurtujące kibiców myślenickiej siatkówki, którzy w liczbie zbliżonej do wartości średniej na meczach naszej Ligi stawili się w miejscu tego boju, miały już za chwilę znaleźć odpowiedź: czy JAKAKOLWIEK zdoła sięgnąć po pierwsze w tym sezonie punkty wykorzystując atut własnego parkietu, czy SĄ GORSI przetrzebieni kadrowo mogą wygrać ten mecz?

Nakręcona przed meczem spirala niepewności podsycona opublikowanym na blogu Leona wprowadzeniem do kolejki dawała o sobie znać już podczas rozgrzewki. W obydwu drużynach widoczne skupienie, widoczna chęć lub nawet żądza zwycięstwa musi niestety zostać zahamowana przez rywala. Pytanie tylko, kto wyjdzie z tej potyczki w chwale zwycięstwa, a kogo wyniosą na tarczy porażki.

Składy drużyn potwierdzają wcześniejsze zapowiedzi:

JAKAKOLWIEK zmobilizowana,  w optymalnym składzie: Wiola, Iwona, Artur, Paweł, Wojtek, Jarek

SĄ GORSI na oparach kadrowych (niedysponowany kierownik pociągu do chwały - Adam, brak nieobliczalnego Kojota, obowiązki służbowe tłumaczące absencje Darka): Ula S, Ula, T, Monika, Lucas, Zdzichu, Jacek


Pierwszy set 21:25

Wydawało się ze wszystko przebiega zgodnie z założeniami przedmeczowymi SĄ GORSI. Co prawda pojawiły się momenty dekoncentracji, ale w miarę równa gra zespołu pozwoliła gościom wygrać tą partie.

Drugi set 29:27

Zaczęło się tak, jak się skończyło. Walka JAKIEJKOLWIEK przez całego seta + wyciągnięte wnioski z pustoszących szeregi gospodarzy bloków Hektora, a po drugiej stronie dziwne przestoje SĄ GORSI i nerwowa końcówka, w której góra gospodarze spotkania. No dobra, powiedzmy wypadek przy pracy gości, połączony ze świetną i konsekwentną grą gospodarzy.

Trzeci set 18:25

Po przebiegu tego seta można by rzec, że w teamie gości zapanował ład i porządek i dały znać o sobie damsko-męskie rozmowy w przerwie. Partia zakończona zwycięstwem faworyta. Oj żeby SĄ GORSI wiedzieli w przerwie pomiędzy setami nr 3 i 4 to, co ja teraz, bo.....

Czwarty set 25:15

... najgorsze dla faworyta dopiero miało nadejść. Nierówna gra gości i bezlitosna skuteczność gospodarzy, dziwna niemoc Hektor w ataku (zatrzymywany blokiem). Na nic próby ratowania seta przez udane ataki Moniki, Lucasa i Zdzicha i Ulunie zwijające się jak w ukropie. Pogrom. Niespodzianka w postaci pierwszych punktów dla JAKIEJKOLWIEK w sezonie stała się faktem, tylko ile tych punktów będzie? - zadawała sobie pytanie mała grupka kibiców.

Piąty set 9:15

SĄ GORSI zaczęli spokojnie i tak skończyli, Hektor powstał jak feniks z popiołów, nienaganna gra dziewczyn (wszystkich trzech), spokój i pewność Lucasa, równa gra Zdzicha i niezagrożone zwycięstwo od samego początku do końca seta. Dwa punkty dla faworyta. Czyżby rozmowa w szatni dała efekt?

I po spotkaniu. Dla SĄ GORSI była to wycieczka: raj-piekło-raj-piekło-czyściec. Zaciętość i pewność całego zespołu JAKAKOLWIEK, której to drużynie goście przeciwstawili patrząc przekrojowo jedynie chyba znakomitą grę dziewczyn, wystarczyła do zdobycia pierwszego punktu dla gospodarza tego meczu w tej edycji Ligi. Myślę ze widowisko którym uraczyły nas obydwa teamy, świetnie poprowadzone przez sędzinę Ewe, przy współpracy z sędzią-statystykiem Michałem, nie zawiodło wybrednych gustów myślenickiej publiczności. Zacięte wymiany, walka o każdą piłkę, nieszablonowe zagrania (szczególnie Jakiejkolwiek) to jednocześnie wizytówka naszej Ligi oraz esencja tego sportu.

Pomyśleć tylko że to początek dopiero tej kolejki spotkań ligowych - maratonu który skończy się dopiero w czwartek, a już emocje i co by nie było mała niespodzianka już na samym starcie.


JS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz