Zapowiedź
naszego meczu z LUBIEŃKĄ została zatytułowana "Złap mnie jeśli
potrafisz" i po dzisiejszym meczu, który obserwowałam z
ławki rezerwowych mogę bez zawahania stwierdzić, że "potrafią" i
to naprawdę dużo!!! To z jakiej strony pokazał się dziś nasz przeciwnik
zasługuje na wielki podziw!
Jak
wszyscy wiemy poza boiskiem emocje są jeszcze bardziej odczuwalne, a tych nie
brakowało już od pierwszego seta!
Moja
armia rozpoczęła bój w następującym składzie: Niedźwiedź, Filip, Robert, Jurek,
Roma i Ewa. Owszem, wiedzieliśmy, że mecz nie będzie należał do łatwych,
szczególnie z uwagi na rozmiar sali, ale takich trudności chyba nikt z naszej
drużyny się nie spodziewał.
Największą "zmorą" jak to określiła Roma były dla nas precyzyjne i mocne zagrywki Jacka, których nie byliśmy w stanie dobrze przyjąć. Bardzo slaby odbiór, kiepska obrona pola, mało efektywne ataki. Akcja za akcją, punkt za punkt i ostatecznie pierwsze starcie zakończyło się naszą porażką.
Największą "zmorą" jak to określiła Roma były dla nas precyzyjne i mocne zagrywki Jacka, których nie byliśmy w stanie dobrze przyjąć. Bardzo slaby odbiór, kiepska obrona pola, mało efektywne ataki. Akcja za akcją, punkt za punkt i ostatecznie pierwsze starcie zakończyło się naszą porażką.
Ewa
z bezradności rozłożyła ręce...Co tu się dzieje?!
Drugi
set zapowiadał się dla nas dużo lepiej. Można by rzec, że wróciliśmy na
"dobrą ścieżkę" i osiągnęliśmy prowadzenie 16-11. I tu nasuwa się
pytanie co nas zgubiło ponownie, że ostatecznie przegraliśmy do 21?!
Odpowiedz
jednoznaczna- 5 z rzędu zepsutych zagrywek niestety nie pozwoli na utrzymanie
zdobytej dotychczas przewagi, tym bardziej,że nasz przeciwnik nie śpi!!!
Zaczyna
się robić groźnie tak wiec szybką decyzją kapitana pasuje coś zmienić w
składzie. I tak na boisku w secie trzecim pojawiają się Krystian i Daniel w
zamian za Filipa i Niedźwiedzia. Pomimo dużego wzmocnienia ataku nasz
przeciwnik nadal świetnie radzi sobie w obronie. Natomiast u nas widoczna
poprawa we wszystkich aspektach gry. Najbardziej widoczny na boisku stał się
Krystian, który punktuje zarówno swoim atakiem jak również w bloku. Pod
koniec seta na boisku, w miejsce Roberta pojawia się Niedźwiedź. Zmiany na plus
i wygrana do 20 podnosi na duchu ale przy stanie 2-1 droga do sukcesu jeszcze
daleka...
Tak
więc w odsłonie 4 Buzdygany nie zwalniają tempa, a u przeciwnika więcej
widocznych błędów, co bezpośrednio wpłynęło na wynik końcowy seta i naszą
wygrana do 15 pkt. Warto tutaj zaznaczyć, że uzyskanie takiej przewagi
punktowej możliwe było dopiero w optymalnym dla naszej drużyny składzie.
Tiebreak-
emocje sięgają zenitu!
Pierwsza
połowa z wyraźna przewagą dla naszej drużyny- poprawny odbiór i efektywne ataki
są wystarczające by osiągnąć prowadzenie 8-4. Początek drugiej połowy bardzo
kiepski. Przeciwnik pobudzony wizją możliwego zwycięstwa nie daje za wygraną i
nagle zostaje nam tylko jeden punkt przewagi! Oj robi się naprawdę gorąco! Na
czyją stronę przechyli się szala zwycięstwa? My, jako "weterani"
starć tiebreakowych wiemy, że walka toczy się do ostatnich punktów, dlatego
sprężamy się i znów wychodzimy na prowadzenie 12-8. Ale jak na samym początku
wspomniałam LUBIEŃKA naprawdę "potrafi" i szybko wraca do gry i doprowadza
do równego stanu 14-14.W pewnym momencie ciężko było mi uwierzyć w to co dzieje
się na parkiecie! Ostatecznie muszę przyznać, ze w końcowych akcjach po prostu
mieliśmy szczęście i po naprawdę emocjonującym boju udało nam się wygrać 17-15.
Brawa
dla naszych przeciwników, a w szczególności dla Marty, która moim zdaniem
królowała po drugiej stronie siatki. Była skuteczna w każdym aspekcie gry-
perfekcyjny odbiór, bardzo dobra zagrywka jak również efektowny punktowy atak.
Jak dla mnie- MVP:)
Buzdyganka;)
Fajny tekścik Buzdyganeczko. Winszuję, winszuję.
OdpowiedzUsuńA co do meczu to żem wykrakał chyba kolejkę cudów. Niespodzianka goni niespodziankę i sensacją przegryza. Strach się bać teraz, bo Lubień dopiero przed nami. Może się wystrzelali na Was i kul im braknie w potyczce z nami.
Jacuś, dziękuję dziękuję:) To był mój debiut w roli komentatora;)
OdpowiedzUsuńWiem i tym większe brawa. Powiem Ci że taki z Ciebie Dariusz Szpakowski w spódnicy :)
OdpowiedzUsuńA wasz wynik to woda na młyn rozpędzonej Ukleiny. Ciekawie się zapowiada końcówka sezonu. Strata punktu w tym meczu może być bolesna dla maczug w końcowym rozrachunku.